wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział trzeci: ''Chcę cię''.

*Harry*


Znaczną ilość dnia dziś przeznaczyłem dla pewnego szatyna o imieniu Louis, tuląc go w swoich ramionach i szepcząc miłe słówka, by tylko go uspokoić. Cały czas zamęczał się wszystkimi bzdurami, jakie piszą w internecie. Co jakiś czas wybuchał płaczem, a ja musiałem przynosić mu co chwilę pełne pudełka chusteczek. Gdy trochę się uspokoił, zgodził się zostawić go samego w salonie, podczas, gdy ja poszedłem zrobić nam gorącą czekoladę, a w trakcie czekania na napój zerkałem w stronę Lou upewniając się, czy aby znowu nie zaczął płakać. Wymieszałem lekko łyżeczką brązową ciecz, po czym dodałem bitą śmietanę i wepchnąłem nam obu kolorowe słomki. Zabrałem ze sobą dwa kubki i szybko przeniosłem się na kanapę obok starszego, podając mu naczynie wypełnione czekoladą. Ten cichutko podziękował i wręcz wyrwał mi kubek wylewając przy tym trochę na kanapę. Zrobił przepraszającą minę, a następnie spojrzał znowu na ekran telewizora, siorbiąc co chwilę ciepły napój. Mój wzrok zatopił się w nim, nie umiejąc się oderwać. Jest taki piękny.
- Nie patrz się tak. - zamruczał zasłaniając się bardziej kocem, by ukryć swoje różowe policzki.
- Nie umiem. - zajęczałem i pochyliłem się, naciskając gwałtownie swoimi ustami na różowe wargi chłopaka. Wsunąłem pomiędzy nie swój język i dziko badałem jamę ustną Louis'a. Po chwili złapał mnie za biodra i przysunął bliżej, bym bardziej mógł zacisnąć swoje ręce wśród jego włosów. Całowaliśmy się namiętnie co chwilę pojękując w swoje usta. Zrzuciłem koc z kanapy, która po chwili zaskrzypiała pod wpływem naszych nacisków. Nie przejmowałem się tym zbytnio tylko dalej całowałem szatyna, wzdychając z podniecenia. W pewnym momencie nasze krocza otarły się o siebie, wywołując przyjemne tarcie, a ja nie wytrzymałem.
- Chcę cię teraz, Lou. - warknąłem rozrywając jego koszulę i pozbawiając się wszystkich małych guziczków. Następnie jego małe ręce delikatnie zdjęły moją bordową koszulkę, po czym wyrzuciły ją gdzieś za siebie kompletnie nie przejmując się jej marnym losem. Ujął w swoje drobne dłonie moją twarz i odciągnął ją od swojej.
- Jeśli tego chcesz, daj mi oddychać. - powiedział i wstał z kanapy podciągając mnie do góry. Zwinnym ruchem ściągnął mój pasek ze spodni, po czym opuścił należące do mnie ciasne rurki w dół, zostawiając same bokserki, które nagle stały się za małe. Popchnął mnie z powrotem na miękkie poduszki i  nachylił się nade mną, by wgryźć się lekko w moją szyję, powodując tym samym moje gardłowe jęknięcie. Utworzył mokrą ścieżkę swoimi pocałunkami do mojej klatki piersiowej, zahaczając językiem o wrażliwe sutki. Gorący jęk ponownie opuścił moje usta. Toczył wokół nich kółka, drażniąc mnie. Wiłem się pod nim na wszystkie strony. Gdy w końcu oderwał się od mojego brzucha, spojrzał na mnie z dołu swoimi błękitnymi oczami. Teraz stawały się coraz ciemniejsze.
Złapał zębami kawałek moich bokserek i szarpnął ściągając je w dół. Jego oczom ukazała się moja nabrzmiała męskość, która aż prosiła się, by ją dotknąć. Louis oblizał swoje spuchnięte od całowania wargi, po czym klęknął i bez żadnego ostrzeżenia złapał mojego penisa w swoje ręce. Nachylił się nad nim i przejechał swoim językiem po całej jego długości, zatrzymując się na główce i lekko zasysając czubek.
- Lou... - zajęczałem łapiąc się za głowę i odchylając ja o tyłu. Po chwili chłopak oderwał się ode mnie i brutalnie złapał mnie za ramiona, ciągnąc w swoją stronę.
- Masz patrzeć na mnie jak robię ci dobrze. - powiedział szatyn i włożył całego penisa do swoich różowych ust. Wypuściłem gwałtownie powietrze i wypchnąłem biodra do przodu domagając się więcej. Złapałem tył głowy Louis'a i przycisnąłem ją bliżej, kierując chłopakiem. Patrzyłem na jego usta, w których co chwilę znikał mój członek, uderzając o ścianki gardła Tomlinson'a.Wystarczyło jeszcze kilka ruchów, bym doszedł z gorącym jękiem, kilka maźnięć językiem, ruchów ręką....
- Nie ma tak łatwo. - warknął starszy, odsuwając się od mojego przyrodzenia. Złożył kilka pocałunków w okolicach mojego podbrzusza i gwałtownie przewrócił mnie na brzuch, by mieć dostęp do moich pośladków. Ścisnął je parę razy, powodując moje westchnienie, po czym poślinił swój palec i delikatnie wepchnął go w moje wejście. Zaczął poruszać swoim palcem, co jakiś czas podkurczając go i znowu prostując. Robił wszystko bardzo delikatnie i zarazem szybko. To doprowadzało mnie do szału. Gdy poczuł, że moje wszystkie mięśnie powoli się rozluźniają dołączył  drugi palec poruszając nimi coraz szybciej. Uznał, że jestem już rozciągnięty, więc złapał dłońmi moje biodra, lecz za nim wszedł we mnie, poślinił rękę przejeżdżając kilka razy po swoim penisie, by łatwiej wślizgnął się do mojego wnętrza. Zaczął wchodzić we mnie odchylając głowę do tyłu i jęcząc z rozkoszy. Pozostał przez chwilę w tej samej pozycji, bym mógł przyzwyczaić się o zaistniałej sytuacji, po czym w końcu poruszył się we mnie. W tamtym momencie nasze ciała były jednością, nasze jęki brzmiały praktycznie tak samo, a bicie naszego serca było najgłośniejszym odgłosem, nie wliczając jęków. Pchnął tak mocno, że jądra Louis'a odbiły się od moich pośladków.
- O tak... - mruknąłem, przejeżdżając spoconą ręką po twarzy i zagryzając wargę do krwi. Kilka mocnych pchnięć potem poczułem ciepłą maź rozpływającą się po moim wnętrzu, a moje imię opuściło wargi szatyna. Rękę owinął wokół mojego penisa ściskając go i szarpiąc w górę i w dół, a ja doszedłem szepcząc jego słowo jak zaklęty, mieszając je z licznymi przekleństwami. Louis opadł obok mnie, dysząc z zamkniętymi oczami. Podskoczyłem spadając na podłogę, gdy ktos zaczął walić w drzwi.
- Kurwa. - Louis mruknął niewyraźnie, kryjąc twarz w poduszki. Wstał i w pośpiechu ubrał leżący pod łóżkiem szlafrok, ponieważ przeze mnie jego koszula była cała rozdarta i nawet nie wiedziałem, gdzie się teraz znajduje. Pobiegłem do łazienki, upychając bałagan do szafki, po czym zamknąłem się w niej i zacząłem ubierać na siebie ubrania, które leżały w koszu z czystymi ubraniami.
- Lou, dzwoniłem do was chyba z dwadzieścia pieprzonych razy, a wy co? - usłyszałem Liama, który trzasnął drzwiami i wparował do kuchni szybciej niż ja wyszedłem z  łazienki. Brunet spojrzał na mnie i uśmiechnął się nerwowo, a następnie usiadł na krześle. Podszedłem do lodówki wyciągając z niej sok.
- Liam, co się dzieje. - zapytałem, zamykając lodówkę z hukiem i stawiając na blacie szklanki. Payne milczał wpatrując się w swoje dłonie.
- Liam. - zawarczałem, klepiąc go w plecy. Ten spojrzał na mnie, a potem na Louisa i znów na mnie.
- Chodzi o to, że.... - zaczął przerywając jękiem. Poganiałem go wymachując rękami.
- Że.....
- Wysłów się! - ryknąłem.
- Eleanor jest chyba w ciąży! - krzyknął, ukrywając twarz w dłonie, a z całej mojej twarzy odpłynęły kolory. Spojrzałem na zamurowanego Louis'a, chwiejącego się na własnych nogach.




1 komentarz:

  1. [SPAM]

    incubus-fanfiction.blogspot.com

    Renesmee to cicha i skryta w sobie dziewczyna, którą rodzice wysyłają do szkoły z internatem, aby mogła się trochę rozerwać i zapoznać się z ludźmi. Przez przypadek podpada jednemu z groźniejszych osób w Nowym Jorku- Louisowi, który chce za wszelką cenę zemścić się na dzieczynie i robi to na każdym kroku, przez co dziewczyna niewytrzymuje i zaczyna się okaleczać, lecz chłopak nieprzestaje jej dokuczać.

    - Zadarłaś z niewłaściwą osobą skarbie. Obiecałem, że będziesz cierpieć i dotrzymam słowa.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K