wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział drugi ''Nigdy więcej''.

Louis's POV

Słońce przedarło się przez kremowe rolety, a promienie oświetliły twarz Harry'ego tuż po tym, jak się obudziłem. Leżałem na jego torsie obrysowując palcem jaskółki pod jego obojczykami. Klatka piersiowa chłopaka wolno unosiła się pod wpływem równomiernego oddechu. Obserwowałem jego piękną twarz. Wystające kości policzkowe, idealnie proste brwi, pełne, różowe usta, które aż się proszą o ponowne dotykanie. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie grymas na jego twarzy. Wiem, że jest tym wszystkim zmęczony, tak samo jak ja, ale to on pokazuje to najbardziej. Czasami mam ochotę podbiec do niego, ucałować, przytulić, złapać za rękę i powiedzieć, jak bardzo go kocham. Niestety, wiedzieliśmy na co się piszemy i nie możemy tego odwrócić.
Dźwięk dzwoniącej komórki obudził Harry'ego, a on szybciej sięgnął po urządzenie niż ja. Naciska zieloną słuchawkę i przykłada telefon do swojego ucha.
- Kurwa, zapomnieliśmy! - krzyknął łapiąc się za głowę. Podniosłem się z łóżka widząc jego rozdrażniony stan.
- Lou, sesja! - szepnął i wyskoczył z pościeli szybko ubierając na siebie bokserki i ciasne spodnie. W tym samym czasie skończyłem zakładać moją koszulkę, po czym razem z Harrym zeszliśmy po schodach do naszego salonu.
- Kurwa, mamy 10 minut na dostanie się do studia. - powtórzył Harry zakończając połączenie telefoniczne, a następnie rzucił IPhonem na kanapę. W przeciągu 2 minut wychodziliśmy ubrani z mieszkania i wsiedliśmy do mojego samochodu. Była godzina 7:50, a przymiarki strojów miały być za 10 minut. Do studia trafiliśmy o 7:55, a same jechanie windą zajęło nam 5 minut. W końcu zdyszani weszliśmy przez drzwi równo o 8:00.
- W końcu. Paul zaraz tu będzie, więc macie szczęście, że dostaliście się przed nim. - powiedział Zayn witając nas.




- Nigdy więcej. - powiedział Harry, obejmując mnie, a raczej opierając się na mnie. Przymiarki wykończyły nas niesamowicie,  Po chwili kilka umięśnionych facetów wyprowadziło nas przez korytarz pełniąc funkcję ochroniarzy. Byliśmy jeszcze daleko od wyjścia, co nie zmieniało faktu, że każdy, dosłownie KAŻDY mógł zrobić zdjęcie mnie i Harry'emu. Dlatego nie złapałem go za rękę, choć bardzo tego pragnąłem, pragnąłem poczuć jego długie palce oplatające moją dłoń i przysyłające niesamowite ciepło, za którym tak tęskniłem.
Musiałem wyrzucić z głowy wszystkie rzeczy dotyczące Harry'ego i z bólem przyjąć na twarzy fałszywy uśmiech.
- They don't know about us. Not for long. - szepnął Harry i ostatni raz pocałował lekko moją głowę, po czym złapał moją dłoń na ułamek sekundy i odszedł od mojego boku. Z trudem powstrzymałem łzy patrząc na niego, ze spuszczoną głową, ciężko oddychającego z przekrwionymi oczami. Ból. To było to, co każdego dnia zauważałem w jego oczach i ruchach. U niego jednak nie było widać tego fałszywego uśmiechu, bo u niego każdy był powalający, czarując i najpiękniejszy na świecie.
 Po długich oczekiwaniach, aż ochroniarze zrobią ''tunel'' miedzy wszystkimi fankami wsiedliśmy do samochodu. Harry w ostatniej chwili wcisnął się obok mnie i objął moje ramię. Oblałem się rumieńcem, lecz chwilę potem wtuliłem się w jego ramię i zamknąłem oczy.
- Kocham cie. - mruknął Harry jeżdżąc wargami po mojej szyi. Chłopakom nie przeszkadzała nadmierna bliskość, bo wiedzieli, że to wszystko nas męczy i potrzebujemy siebie nawzajem.
- Ja ciebie też. - szepnąłem i pocałowałem chłopaka w usta. Ujął moją twarz i przycisnął do siebie mocniej, a serce zaczęło kołatać w mojej piersi. Zanim jednak zaczęło się dziać cokolwiek auto zatrzymało się gwałtownie, a ręce Harry'ego opuściły moje policzka.
- Jesteśmy. - powiedział Liam i opuścił pojazd, po czym pomógł Harry'emu wyjść, a następnie mój chłopak pomógł mi. Podał mi rękę, po czym splótł nasze palce razem i całkowicie zapomniał o Bożym świecie. Kilka fleszy rozbłysło przed naszymi oczami, a my od razu rozdzieliliśmy się. Cholera, jebani paparazzi.
- Co robiliście razem w samochodzie? Czyli Larry Stylinson jest prawdziwy? - na ostatnie pytanie miałem ochotę odpowiedzieć, ale wiedziałem, że nie mogłem tak po prostu zrujnować nam kariery mówiąc jedno, głupie ''tak''. Musiałem być silny.
Bez słowa ruszyłem w stronę domu i napotykając spojrzenie Harry'ego w oknie wszedłem przez drzwi z trudem upychając za nimi natarczywych ludzi. Oparłem się na drzwiach upuszczając głowę na dół i ciężko oddychając. 
- Kurwa mać, jebani paparazzi! - warknął Harry, a ja wzdrygnąłem się na dźwięk jego ostrego tonu. Schowałem twarz w dłonie i zacząłem płakać. Łzy zaczęły lecieć strumykiem na moich polikach, a rękawy swetra stawały się wilgotne.
- Cholera, przepraszam. - młodszy złapał się za włosy i podleciał do mnie, zamykając mnie w swoich ramionach. Podniósł moją sylwetkę do góry i przycisnął swoją rękę do tyłu mojej głowy, zmuszając mnie tym samym do przytulenia się do niego.
- Ja już nie wytrzymam. Chcę być wolny, Hazz! - szlochałem i drżałem w jego objęciach.
Znowu poddałem się, zamiast trwać z nim w walce.


--------------------------------------------------------------------------
Jest! Znów dwa dni po czasie, ale jest! Za jakiekolwiek błędy przepraszam :)))
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K