czwartek, 26 lutego 2015

KATASTROFA

CHCIAŁAM WAS PRZEPROSIĆ ZA TAK DLUGI BRAK ROZDZIAŁU. DZIS MIAŁ BYĆ ROZDZIAŁ I NAPRAWDĘ MI WYSZEDŁ, ALE W OSTATNIEJ CHWILI USUNĄŁ MI SIĘ. STRASZNIE SIĘ WKURZYŁAM, BO WYSZEDŁ MI NAPRAWDE DOBRZE I BYŁ BARDZO DŁUGI. PRZEPRASZAM WAS, O ILE KTOŚ JESZCZE TO CZYTA, ALE BEDZIECIE MUSIELI POCZEKAĆ NA ROZDZIAŁ TROCHĘ DŁUŻEJ. NAPRAWDĘ CHOLERNIE WAS PRZEPRASZAM, POSTARAM SIĘ NADROBIĆ TO JAK NAJSZYBCIEJ.

Malu x




niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział czwarty: ''Więrzę ci''.

*Harry*


- C..co? - zakrztusiłem się. Zrobiłem krok do tyłu, prawie przewracając się o moje buty. Nie, nie, nie. To nie może być prawda.
- Harry nie spałem z nią, przysięgam ci. - Louis ruszył do mnie i przekroczył pantofle, o które się potknąłem. W tamtym momencie chciałem znaleźć się jak najdalej Louisa i Liama, jak najdalej tego domu, jak najdalej tego miasta. Chciałem zniknąć. Poczułem łzy zbierające się w moich oczach, a po chwili spływające strumieniem po policzkach. Zacisnąłem oczy i zatrzymałem się. Szatyn stanął tuż przede mną. Wyciągnął rękę w moją stronę, jednak odepchnąłem ją po chwili.
- Harry, proszę. - szepnął i popatrzał na mnie w górę. Spojrzałem w jego oczy, po czym odwróciłem się napięcie wchodząc po schodach do naszej sypialni. Zamknąłem się na klucz, a następnie rzuciłem się na wielkie łóżko. Złapałem w ręce moją poduszkę i krzyknąłem w nią z całej siły. Wybuchłem płaczem i odwróciłem się na plecy. Płakałem patrząc na sufit, a łzy spadały na naszą białą pościel.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - zapytałem kierując pytanie do obrazu odtworzonego w mojej głowie, przedstawiającego przerażonego Louisa. Wstałem i bez słowa poszedłem w stronę łazienki zabierając z sobą czarną koszulkę, która pachniała niebieskookim. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic, po czym leniwie sięgnąłem po kurek, by odkręcić wodę. Chwilę później zimna woda zaczęła spływać po moim nagim ciele, a ja wzdrygnąłem się i odskoczyłem lekko na bok, aby po chwili przyzwyczaić się do temperatury. Spuściłem głowę w dół i stałem bez ruchu. Słyszałem swój ciężki oddech, starając się nie zacząć płakać, ale i to nie poskutkowało. Zaciągnąłem się gwałtownie powietrzem i zacząłem płakać. Po prostu rozkleiłem się całkowicie nie przejmując się tym, że mimo wody lecącej z prysznica ktoś, a dokładniej Louis albo Liam, mogą mnie usłyszeć. Złapałem się za moje włosy i pociągnąłem za nie zaciskając zęby. Cholera, czemu? Czemu ja?
- Pierdolę to. - warknąłem i zakręciłem wodę, wychodząc spod prysznica, a następnie w ciągu pięciu minut stałem ubrany wpatrując się w swoje odbicie w ogromnym lustrze. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i sięgnąłem ręką po uchwyt szafki. Drżącymi rękoma chwyciłem go i szarpnąłem w swoją stronę. Uśmiechnąłem się smutno, gdy zauważyłem srebrne narzędzie leżące na półce. Złapałem żyletkę między dwa palce i ostrożnie odłożyłem na umywalkę. Zamknąłem drzwiczki szafki i oparłem się luźno o zlew. Zgiąłem ręce w łokciach i pozwoliłem, by przydługie loki opadły na moje ramiona. Westchnąłem zmęczony i odepchnąłem się od umywalki, po czym ponownie spojrzałem w lustro. Przejechałem kilka razy ręką po lokach i usiadłem na sedesie, a następnie wziąłem żyletkę. To co zamierzałem zrobić może i było bezmyślne, ale przynosiło ulgę za każdym razem. Byłem krok od przejechania nią po moim bladym nadgarstku, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Harry, skarbie, nie rób nic głupiego! - krzyknął Louis, a ja mogłem usłyszeć, że płacze. Zacisnąłem oczy na dźwięk jego pięknego głosu i upuściłem żyletkę.
- Nigdy bym cię nie okłamał w tak podły sposób, Haz. To nie jest moje dziecko, obiecuję ci. - załkał i oparł się plecami o drzwi łazienki. Nie dam rady.
Otwarłem drzwi i z hukiem wyleciałem do pokoju. Louis popatrzał na mnie przerażony, ale jego mina zniknęła, kiedy wtuliłem się w jego ramiona.
- Baby cakes.. - mruknął Lou, a ja bardziej go ścisnąłem.
- Wierzę ci. - szepnąłem i pocałowałem go w szyję. Poczułem, jak ręka starszego lekko pociera moje plecy i ujmuje moją twarz, po czym pociera swoim nosem o mój. Złożył delikatny pocałunek na moich wargach, po czym jeszcze raz mnie do siebie przyciągnął. Przysięgam, że Louis to najcieplejsza osoba na świecie.
- Nigdy więcej nie próbuj tego robić. - ostrzegł mnie, a ja przytaknąłem.
- Kocham cię. - powiedział i przyłożył swój kciuk na moje usta. Przejechał po nich parę razy, zerkając to na nie, to w moje oczy. Gdy zagnieździłem swój wzrok w oczach Louisa, kompletnie zapomniałem o Bożym świecie. On jest taki piękny.
Gdy mieliśmy ponownie złączyć swoje wargi do pokoju wpadł zdyszany Irlandczyk i oparł sie o wpół otwarte drzwi ciężko oddychając. Patrzaliśmy na niego przez chwilę nie odzywając się ani słowem, aż w końcu Niall odparł:
- Mamy.. być.. w.. studiu.. za.. 20.. minut.. - powiedział i opadł na łóżko. Prychnąłem śmiechem i wstałem, ciągnąc za sobą Louisa, po czym wyszliśmy przez drzwi i udaliśmy się w kierunku kuchni z zamiarem odnalezienia Liama.
- Harry, za tydzień mamy pierwszy koncert w tym roku. - zadrżał szatyn i zatrzymał się na środku przedpokoju. Mamy pierwszy koncert tej trasy w Sydney i wylatujemy za pięć dni.
- Oj daj spokój, to tylko koncert. Na ilu ty koncertach grałeś? - zapytałem unosząc brwi do góry. Niebieskooki westchnął i znów znalazł się przy mnie.
- Gdzie ten Liam? - mruknął Lou oglądając się po kuchni. Powtórzyłem jego czynność.
- NIALL! - krzyknąłem na co starszy podskoczył. Blondyn przybiegł do nas.
- Gdzie jest Liam? - zadałem pytanie, a on wzruszył ramionami. Jęknąłem, zawracając i biegnąc do łazienki. Tam też go nie było.
- Dobra, słuchajcie nie mamy czasu. Musimy jechać do studia. - powiedział Louis zabierając nasze płaszcze z wieszaka. Gdy wsiadaliśmy do auta otrzymałem wiadomość od Zayna,  że Paul czeka już tylko na mnie, Louisa i Nialla, co oznacza, że Liam dotarł przed nami.
Po kilku minutach dotarliśmy do studia, które było otoczone przez tłumy paparazzi i fanek. Wysiedliśmy, a wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę. Ludzie rzucili się w naszym kierunku, a chwilę później byliśmy obsypani tysiącami pytań.
- Larry! - krzyknęła jedna z dziewczyn, a ja spojrzałem w jej kierunku i podniosłem kciuka do góry uśmiechając się. Rozpłakała się po chwili i pokazała serce w powietrzu. Pokiwałem reszcie fanów i razem z chłopakami wszedłem przez szklane drzwi. Pojechaliśmy windą na górę razem z ochroniarzami u bok, a ja ukarałem siebie za to, że ubrałem moje złote kowbojki, bo na zewnątrz zaczęło padać.
- Wreszcie jesteście. - warknął Paul niesamowicie wkurzony za to, że musiał czekać na nas, podczas, gdy Liam i Zayn śpiewali nad jego głową. Posłałem mu przepraszające spojrzenie i usiadłem obok Zayna na czarnej, skórzanej kanapie.
- Wiecie, że macie za tydzień swój pierwszy koncert w tym roku. W związku, że Harry ma jutro urodziny macie wolne. Ale zaraz po twoich urodzinach wracamy do Australii, by rozpocząć próby, jasne? - zapytał nas, a my skinęliśmy jednocześnie głowami. Poinformował nas jeszcze o której mamy lot 4 lutego i powiedział, że przypomni nam zanim kupimy bilety i powiedział nam jeszcze, że mamy spakować się i pojechac do hotelu, który mieści się obok studia. Po spakowaniu się pojechaliśmy do hotelu, który wynajęliśmy, a ja zabrałem pokój z Louisem. Cieszyłem się z faktu, że mogę spędzić z nim ostatnią noc przed moimi urodzinami. Sądząc po jego minie miał na myśli to samo.
- Ja po prostu muszę iść spać. - mruknął Louis opadając ciężko na łóżko w apartamencie i wzdychając z głową w poduszkach. Zaśmiałem się i wspiąłem się na łóżko kładąc ręce po obu stronach jego głowy. Szatyn mruknął coś niezrozumiałego, po czym ułożył usta w dziubek, a ja złożyłem delikatny pocałunek na jego wargach śmiejąc się. Ostrożnie zdjąłem koszulkę przez jego głowę i ubrałem mu moją, a następnie ściągnąłem jego spodnie wraz z bielizną zakładając czyste bokserki. Założyłem mu włosy za jego ucho, a on wtulił się w poduszkę od razu zasypiając.

Rano zostałem obudzony przez jasne promienie słoneczne opadające na moją twarz. Westchnąłem mrugając oczami, by przystosować się do ostrego światła i obróciłem się na drugi bok, po czym założyłem rękę przed siebie z zamiarem objęcia Louisa. Ku mojemu zaskoczeniu jego strona łóżka była pusta, więc zmarszczyłem brwi i uniosłem się do pozycji siedzącej. W apartamencie było cicho, a ja wstałem rozglądając się po pomieszczeniu. Zwróciłem uwagę na tacę, która leżała na stole w małej, hotelowej kuchni. Podszedłem do niej i chwyciłem skrawek papieru, który leżał obok kwiatów

 ''Zrobiłem ci śniadanie, skarbie. Musiałem wyjść, wrócę o 7, kocham cię''

 Uśmiechnąłem się do siebie, a w moim brzuchu zrodziło się uczucie, które poczułem, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Louisa. Zjadłem śniadanie w tempie ekspresowym i przerzuciłem się na kanapę, by włączyć telewizję czekając na szatyna. Chwilę później usłyszałem, jak drzwi otwierają się, a ja od razu podniosłem się do góry zmierzając do przedpokoju. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy Louis spojrzał na mnie z dołu ściągając swoje buty. Podniósł się i zaczepił swoimi palcami o moją koszulę, wchodząc na moje buty i stając na palcach, by dosięgnąć mojej twarzy. Objąłem go w talii i przycisnąłem do niego swoje usta łącząc je w spragnionym pocałunku.
- Wszystkiego najlepszego, kotku. - szepnął i pogładził mój policzek, po czym zszedł z moich butów i sięgnął do swojej kieszeni. Po chwili wyciągnął małe pudełeczko i wręczył mi je życząc mi najpiękniejsze życzenia, jakie kiedykolwiek słyszałem. Otwarłem prezent, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe, kiedy zobaczyłem pierścień z wygrawerowanym napisem ''Louis & Harry. Na zawsze'' na zewnętrznej stronie, a na wewnętrznej z ''Oops! Hi!''.Wtedy naprawdę poczułem, że Louis jest całym moim światem.






Szablon by S1K