czwartek, 26 lutego 2015

KATASTROFA

CHCIAŁAM WAS PRZEPROSIĆ ZA TAK DLUGI BRAK ROZDZIAŁU. DZIS MIAŁ BYĆ ROZDZIAŁ I NAPRAWDĘ MI WYSZEDŁ, ALE W OSTATNIEJ CHWILI USUNĄŁ MI SIĘ. STRASZNIE SIĘ WKURZYŁAM, BO WYSZEDŁ MI NAPRAWDE DOBRZE I BYŁ BARDZO DŁUGI. PRZEPRASZAM WAS, O ILE KTOŚ JESZCZE TO CZYTA, ALE BEDZIECIE MUSIELI POCZEKAĆ NA ROZDZIAŁ TROCHĘ DŁUŻEJ. NAPRAWDĘ CHOLERNIE WAS PRZEPRASZAM, POSTARAM SIĘ NADROBIĆ TO JAK NAJSZYBCIEJ.

Malu x




niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział czwarty: ''Więrzę ci''.

*Harry*


- C..co? - zakrztusiłem się. Zrobiłem krok do tyłu, prawie przewracając się o moje buty. Nie, nie, nie. To nie może być prawda.
- Harry nie spałem z nią, przysięgam ci. - Louis ruszył do mnie i przekroczył pantofle, o które się potknąłem. W tamtym momencie chciałem znaleźć się jak najdalej Louisa i Liama, jak najdalej tego domu, jak najdalej tego miasta. Chciałem zniknąć. Poczułem łzy zbierające się w moich oczach, a po chwili spływające strumieniem po policzkach. Zacisnąłem oczy i zatrzymałem się. Szatyn stanął tuż przede mną. Wyciągnął rękę w moją stronę, jednak odepchnąłem ją po chwili.
- Harry, proszę. - szepnął i popatrzał na mnie w górę. Spojrzałem w jego oczy, po czym odwróciłem się napięcie wchodząc po schodach do naszej sypialni. Zamknąłem się na klucz, a następnie rzuciłem się na wielkie łóżko. Złapałem w ręce moją poduszkę i krzyknąłem w nią z całej siły. Wybuchłem płaczem i odwróciłem się na plecy. Płakałem patrząc na sufit, a łzy spadały na naszą białą pościel.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - zapytałem kierując pytanie do obrazu odtworzonego w mojej głowie, przedstawiającego przerażonego Louisa. Wstałem i bez słowa poszedłem w stronę łazienki zabierając z sobą czarną koszulkę, która pachniała niebieskookim. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic, po czym leniwie sięgnąłem po kurek, by odkręcić wodę. Chwilę później zimna woda zaczęła spływać po moim nagim ciele, a ja wzdrygnąłem się i odskoczyłem lekko na bok, aby po chwili przyzwyczaić się do temperatury. Spuściłem głowę w dół i stałem bez ruchu. Słyszałem swój ciężki oddech, starając się nie zacząć płakać, ale i to nie poskutkowało. Zaciągnąłem się gwałtownie powietrzem i zacząłem płakać. Po prostu rozkleiłem się całkowicie nie przejmując się tym, że mimo wody lecącej z prysznica ktoś, a dokładniej Louis albo Liam, mogą mnie usłyszeć. Złapałem się za moje włosy i pociągnąłem za nie zaciskając zęby. Cholera, czemu? Czemu ja?
- Pierdolę to. - warknąłem i zakręciłem wodę, wychodząc spod prysznica, a następnie w ciągu pięciu minut stałem ubrany wpatrując się w swoje odbicie w ogromnym lustrze. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i sięgnąłem ręką po uchwyt szafki. Drżącymi rękoma chwyciłem go i szarpnąłem w swoją stronę. Uśmiechnąłem się smutno, gdy zauważyłem srebrne narzędzie leżące na półce. Złapałem żyletkę między dwa palce i ostrożnie odłożyłem na umywalkę. Zamknąłem drzwiczki szafki i oparłem się luźno o zlew. Zgiąłem ręce w łokciach i pozwoliłem, by przydługie loki opadły na moje ramiona. Westchnąłem zmęczony i odepchnąłem się od umywalki, po czym ponownie spojrzałem w lustro. Przejechałem kilka razy ręką po lokach i usiadłem na sedesie, a następnie wziąłem żyletkę. To co zamierzałem zrobić może i było bezmyślne, ale przynosiło ulgę za każdym razem. Byłem krok od przejechania nią po moim bladym nadgarstku, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Harry, skarbie, nie rób nic głupiego! - krzyknął Louis, a ja mogłem usłyszeć, że płacze. Zacisnąłem oczy na dźwięk jego pięknego głosu i upuściłem żyletkę.
- Nigdy bym cię nie okłamał w tak podły sposób, Haz. To nie jest moje dziecko, obiecuję ci. - załkał i oparł się plecami o drzwi łazienki. Nie dam rady.
Otwarłem drzwi i z hukiem wyleciałem do pokoju. Louis popatrzał na mnie przerażony, ale jego mina zniknęła, kiedy wtuliłem się w jego ramiona.
- Baby cakes.. - mruknął Lou, a ja bardziej go ścisnąłem.
- Wierzę ci. - szepnąłem i pocałowałem go w szyję. Poczułem, jak ręka starszego lekko pociera moje plecy i ujmuje moją twarz, po czym pociera swoim nosem o mój. Złożył delikatny pocałunek na moich wargach, po czym jeszcze raz mnie do siebie przyciągnął. Przysięgam, że Louis to najcieplejsza osoba na świecie.
- Nigdy więcej nie próbuj tego robić. - ostrzegł mnie, a ja przytaknąłem.
- Kocham cię. - powiedział i przyłożył swój kciuk na moje usta. Przejechał po nich parę razy, zerkając to na nie, to w moje oczy. Gdy zagnieździłem swój wzrok w oczach Louisa, kompletnie zapomniałem o Bożym świecie. On jest taki piękny.
Gdy mieliśmy ponownie złączyć swoje wargi do pokoju wpadł zdyszany Irlandczyk i oparł sie o wpół otwarte drzwi ciężko oddychając. Patrzaliśmy na niego przez chwilę nie odzywając się ani słowem, aż w końcu Niall odparł:
- Mamy.. być.. w.. studiu.. za.. 20.. minut.. - powiedział i opadł na łóżko. Prychnąłem śmiechem i wstałem, ciągnąc za sobą Louisa, po czym wyszliśmy przez drzwi i udaliśmy się w kierunku kuchni z zamiarem odnalezienia Liama.
- Harry, za tydzień mamy pierwszy koncert w tym roku. - zadrżał szatyn i zatrzymał się na środku przedpokoju. Mamy pierwszy koncert tej trasy w Sydney i wylatujemy za pięć dni.
- Oj daj spokój, to tylko koncert. Na ilu ty koncertach grałeś? - zapytałem unosząc brwi do góry. Niebieskooki westchnął i znów znalazł się przy mnie.
- Gdzie ten Liam? - mruknął Lou oglądając się po kuchni. Powtórzyłem jego czynność.
- NIALL! - krzyknąłem na co starszy podskoczył. Blondyn przybiegł do nas.
- Gdzie jest Liam? - zadałem pytanie, a on wzruszył ramionami. Jęknąłem, zawracając i biegnąc do łazienki. Tam też go nie było.
- Dobra, słuchajcie nie mamy czasu. Musimy jechać do studia. - powiedział Louis zabierając nasze płaszcze z wieszaka. Gdy wsiadaliśmy do auta otrzymałem wiadomość od Zayna,  że Paul czeka już tylko na mnie, Louisa i Nialla, co oznacza, że Liam dotarł przed nami.
Po kilku minutach dotarliśmy do studia, które było otoczone przez tłumy paparazzi i fanek. Wysiedliśmy, a wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę. Ludzie rzucili się w naszym kierunku, a chwilę później byliśmy obsypani tysiącami pytań.
- Larry! - krzyknęła jedna z dziewczyn, a ja spojrzałem w jej kierunku i podniosłem kciuka do góry uśmiechając się. Rozpłakała się po chwili i pokazała serce w powietrzu. Pokiwałem reszcie fanów i razem z chłopakami wszedłem przez szklane drzwi. Pojechaliśmy windą na górę razem z ochroniarzami u bok, a ja ukarałem siebie za to, że ubrałem moje złote kowbojki, bo na zewnątrz zaczęło padać.
- Wreszcie jesteście. - warknął Paul niesamowicie wkurzony za to, że musiał czekać na nas, podczas, gdy Liam i Zayn śpiewali nad jego głową. Posłałem mu przepraszające spojrzenie i usiadłem obok Zayna na czarnej, skórzanej kanapie.
- Wiecie, że macie za tydzień swój pierwszy koncert w tym roku. W związku, że Harry ma jutro urodziny macie wolne. Ale zaraz po twoich urodzinach wracamy do Australii, by rozpocząć próby, jasne? - zapytał nas, a my skinęliśmy jednocześnie głowami. Poinformował nas jeszcze o której mamy lot 4 lutego i powiedział, że przypomni nam zanim kupimy bilety i powiedział nam jeszcze, że mamy spakować się i pojechac do hotelu, który mieści się obok studia. Po spakowaniu się pojechaliśmy do hotelu, który wynajęliśmy, a ja zabrałem pokój z Louisem. Cieszyłem się z faktu, że mogę spędzić z nim ostatnią noc przed moimi urodzinami. Sądząc po jego minie miał na myśli to samo.
- Ja po prostu muszę iść spać. - mruknął Louis opadając ciężko na łóżko w apartamencie i wzdychając z głową w poduszkach. Zaśmiałem się i wspiąłem się na łóżko kładąc ręce po obu stronach jego głowy. Szatyn mruknął coś niezrozumiałego, po czym ułożył usta w dziubek, a ja złożyłem delikatny pocałunek na jego wargach śmiejąc się. Ostrożnie zdjąłem koszulkę przez jego głowę i ubrałem mu moją, a następnie ściągnąłem jego spodnie wraz z bielizną zakładając czyste bokserki. Założyłem mu włosy za jego ucho, a on wtulił się w poduszkę od razu zasypiając.

Rano zostałem obudzony przez jasne promienie słoneczne opadające na moją twarz. Westchnąłem mrugając oczami, by przystosować się do ostrego światła i obróciłem się na drugi bok, po czym założyłem rękę przed siebie z zamiarem objęcia Louisa. Ku mojemu zaskoczeniu jego strona łóżka była pusta, więc zmarszczyłem brwi i uniosłem się do pozycji siedzącej. W apartamencie było cicho, a ja wstałem rozglądając się po pomieszczeniu. Zwróciłem uwagę na tacę, która leżała na stole w małej, hotelowej kuchni. Podszedłem do niej i chwyciłem skrawek papieru, który leżał obok kwiatów

 ''Zrobiłem ci śniadanie, skarbie. Musiałem wyjść, wrócę o 7, kocham cię''

 Uśmiechnąłem się do siebie, a w moim brzuchu zrodziło się uczucie, które poczułem, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Louisa. Zjadłem śniadanie w tempie ekspresowym i przerzuciłem się na kanapę, by włączyć telewizję czekając na szatyna. Chwilę później usłyszałem, jak drzwi otwierają się, a ja od razu podniosłem się do góry zmierzając do przedpokoju. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy Louis spojrzał na mnie z dołu ściągając swoje buty. Podniósł się i zaczepił swoimi palcami o moją koszulę, wchodząc na moje buty i stając na palcach, by dosięgnąć mojej twarzy. Objąłem go w talii i przycisnąłem do niego swoje usta łącząc je w spragnionym pocałunku.
- Wszystkiego najlepszego, kotku. - szepnął i pogładził mój policzek, po czym zszedł z moich butów i sięgnął do swojej kieszeni. Po chwili wyciągnął małe pudełeczko i wręczył mi je życząc mi najpiękniejsze życzenia, jakie kiedykolwiek słyszałem. Otwarłem prezent, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe, kiedy zobaczyłem pierścień z wygrawerowanym napisem ''Louis & Harry. Na zawsze'' na zewnętrznej stronie, a na wewnętrznej z ''Oops! Hi!''.Wtedy naprawdę poczułem, że Louis jest całym moim światem.






wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział trzeci: ''Chcę cię''.

*Harry*


Znaczną ilość dnia dziś przeznaczyłem dla pewnego szatyna o imieniu Louis, tuląc go w swoich ramionach i szepcząc miłe słówka, by tylko go uspokoić. Cały czas zamęczał się wszystkimi bzdurami, jakie piszą w internecie. Co jakiś czas wybuchał płaczem, a ja musiałem przynosić mu co chwilę pełne pudełka chusteczek. Gdy trochę się uspokoił, zgodził się zostawić go samego w salonie, podczas, gdy ja poszedłem zrobić nam gorącą czekoladę, a w trakcie czekania na napój zerkałem w stronę Lou upewniając się, czy aby znowu nie zaczął płakać. Wymieszałem lekko łyżeczką brązową ciecz, po czym dodałem bitą śmietanę i wepchnąłem nam obu kolorowe słomki. Zabrałem ze sobą dwa kubki i szybko przeniosłem się na kanapę obok starszego, podając mu naczynie wypełnione czekoladą. Ten cichutko podziękował i wręcz wyrwał mi kubek wylewając przy tym trochę na kanapę. Zrobił przepraszającą minę, a następnie spojrzał znowu na ekran telewizora, siorbiąc co chwilę ciepły napój. Mój wzrok zatopił się w nim, nie umiejąc się oderwać. Jest taki piękny.
- Nie patrz się tak. - zamruczał zasłaniając się bardziej kocem, by ukryć swoje różowe policzki.
- Nie umiem. - zajęczałem i pochyliłem się, naciskając gwałtownie swoimi ustami na różowe wargi chłopaka. Wsunąłem pomiędzy nie swój język i dziko badałem jamę ustną Louis'a. Po chwili złapał mnie za biodra i przysunął bliżej, bym bardziej mógł zacisnąć swoje ręce wśród jego włosów. Całowaliśmy się namiętnie co chwilę pojękując w swoje usta. Zrzuciłem koc z kanapy, która po chwili zaskrzypiała pod wpływem naszych nacisków. Nie przejmowałem się tym zbytnio tylko dalej całowałem szatyna, wzdychając z podniecenia. W pewnym momencie nasze krocza otarły się o siebie, wywołując przyjemne tarcie, a ja nie wytrzymałem.
- Chcę cię teraz, Lou. - warknąłem rozrywając jego koszulę i pozbawiając się wszystkich małych guziczków. Następnie jego małe ręce delikatnie zdjęły moją bordową koszulkę, po czym wyrzuciły ją gdzieś za siebie kompletnie nie przejmując się jej marnym losem. Ujął w swoje drobne dłonie moją twarz i odciągnął ją od swojej.
- Jeśli tego chcesz, daj mi oddychać. - powiedział i wstał z kanapy podciągając mnie do góry. Zwinnym ruchem ściągnął mój pasek ze spodni, po czym opuścił należące do mnie ciasne rurki w dół, zostawiając same bokserki, które nagle stały się za małe. Popchnął mnie z powrotem na miękkie poduszki i  nachylił się nade mną, by wgryźć się lekko w moją szyję, powodując tym samym moje gardłowe jęknięcie. Utworzył mokrą ścieżkę swoimi pocałunkami do mojej klatki piersiowej, zahaczając językiem o wrażliwe sutki. Gorący jęk ponownie opuścił moje usta. Toczył wokół nich kółka, drażniąc mnie. Wiłem się pod nim na wszystkie strony. Gdy w końcu oderwał się od mojego brzucha, spojrzał na mnie z dołu swoimi błękitnymi oczami. Teraz stawały się coraz ciemniejsze.
Złapał zębami kawałek moich bokserek i szarpnął ściągając je w dół. Jego oczom ukazała się moja nabrzmiała męskość, która aż prosiła się, by ją dotknąć. Louis oblizał swoje spuchnięte od całowania wargi, po czym klęknął i bez żadnego ostrzeżenia złapał mojego penisa w swoje ręce. Nachylił się nad nim i przejechał swoim językiem po całej jego długości, zatrzymując się na główce i lekko zasysając czubek.
- Lou... - zajęczałem łapiąc się za głowę i odchylając ja o tyłu. Po chwili chłopak oderwał się ode mnie i brutalnie złapał mnie za ramiona, ciągnąc w swoją stronę.
- Masz patrzeć na mnie jak robię ci dobrze. - powiedział szatyn i włożył całego penisa do swoich różowych ust. Wypuściłem gwałtownie powietrze i wypchnąłem biodra do przodu domagając się więcej. Złapałem tył głowy Louis'a i przycisnąłem ją bliżej, kierując chłopakiem. Patrzyłem na jego usta, w których co chwilę znikał mój członek, uderzając o ścianki gardła Tomlinson'a.Wystarczyło jeszcze kilka ruchów, bym doszedł z gorącym jękiem, kilka maźnięć językiem, ruchów ręką....
- Nie ma tak łatwo. - warknął starszy, odsuwając się od mojego przyrodzenia. Złożył kilka pocałunków w okolicach mojego podbrzusza i gwałtownie przewrócił mnie na brzuch, by mieć dostęp do moich pośladków. Ścisnął je parę razy, powodując moje westchnienie, po czym poślinił swój palec i delikatnie wepchnął go w moje wejście. Zaczął poruszać swoim palcem, co jakiś czas podkurczając go i znowu prostując. Robił wszystko bardzo delikatnie i zarazem szybko. To doprowadzało mnie do szału. Gdy poczuł, że moje wszystkie mięśnie powoli się rozluźniają dołączył  drugi palec poruszając nimi coraz szybciej. Uznał, że jestem już rozciągnięty, więc złapał dłońmi moje biodra, lecz za nim wszedł we mnie, poślinił rękę przejeżdżając kilka razy po swoim penisie, by łatwiej wślizgnął się do mojego wnętrza. Zaczął wchodzić we mnie odchylając głowę do tyłu i jęcząc z rozkoszy. Pozostał przez chwilę w tej samej pozycji, bym mógł przyzwyczaić się o zaistniałej sytuacji, po czym w końcu poruszył się we mnie. W tamtym momencie nasze ciała były jednością, nasze jęki brzmiały praktycznie tak samo, a bicie naszego serca było najgłośniejszym odgłosem, nie wliczając jęków. Pchnął tak mocno, że jądra Louis'a odbiły się od moich pośladków.
- O tak... - mruknąłem, przejeżdżając spoconą ręką po twarzy i zagryzając wargę do krwi. Kilka mocnych pchnięć potem poczułem ciepłą maź rozpływającą się po moim wnętrzu, a moje imię opuściło wargi szatyna. Rękę owinął wokół mojego penisa ściskając go i szarpiąc w górę i w dół, a ja doszedłem szepcząc jego słowo jak zaklęty, mieszając je z licznymi przekleństwami. Louis opadł obok mnie, dysząc z zamkniętymi oczami. Podskoczyłem spadając na podłogę, gdy ktos zaczął walić w drzwi.
- Kurwa. - Louis mruknął niewyraźnie, kryjąc twarz w poduszki. Wstał i w pośpiechu ubrał leżący pod łóżkiem szlafrok, ponieważ przeze mnie jego koszula była cała rozdarta i nawet nie wiedziałem, gdzie się teraz znajduje. Pobiegłem do łazienki, upychając bałagan do szafki, po czym zamknąłem się w niej i zacząłem ubierać na siebie ubrania, które leżały w koszu z czystymi ubraniami.
- Lou, dzwoniłem do was chyba z dwadzieścia pieprzonych razy, a wy co? - usłyszałem Liama, który trzasnął drzwiami i wparował do kuchni szybciej niż ja wyszedłem z  łazienki. Brunet spojrzał na mnie i uśmiechnął się nerwowo, a następnie usiadł na krześle. Podszedłem do lodówki wyciągając z niej sok.
- Liam, co się dzieje. - zapytałem, zamykając lodówkę z hukiem i stawiając na blacie szklanki. Payne milczał wpatrując się w swoje dłonie.
- Liam. - zawarczałem, klepiąc go w plecy. Ten spojrzał na mnie, a potem na Louisa i znów na mnie.
- Chodzi o to, że.... - zaczął przerywając jękiem. Poganiałem go wymachując rękami.
- Że.....
- Wysłów się! - ryknąłem.
- Eleanor jest chyba w ciąży! - krzyknął, ukrywając twarz w dłonie, a z całej mojej twarzy odpłynęły kolory. Spojrzałem na zamurowanego Louis'a, chwiejącego się na własnych nogach.




wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział drugi ''Nigdy więcej''.

Louis's POV

Słońce przedarło się przez kremowe rolety, a promienie oświetliły twarz Harry'ego tuż po tym, jak się obudziłem. Leżałem na jego torsie obrysowując palcem jaskółki pod jego obojczykami. Klatka piersiowa chłopaka wolno unosiła się pod wpływem równomiernego oddechu. Obserwowałem jego piękną twarz. Wystające kości policzkowe, idealnie proste brwi, pełne, różowe usta, które aż się proszą o ponowne dotykanie. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie grymas na jego twarzy. Wiem, że jest tym wszystkim zmęczony, tak samo jak ja, ale to on pokazuje to najbardziej. Czasami mam ochotę podbiec do niego, ucałować, przytulić, złapać za rękę i powiedzieć, jak bardzo go kocham. Niestety, wiedzieliśmy na co się piszemy i nie możemy tego odwrócić.
Dźwięk dzwoniącej komórki obudził Harry'ego, a on szybciej sięgnął po urządzenie niż ja. Naciska zieloną słuchawkę i przykłada telefon do swojego ucha.
- Kurwa, zapomnieliśmy! - krzyknął łapiąc się za głowę. Podniosłem się z łóżka widząc jego rozdrażniony stan.
- Lou, sesja! - szepnął i wyskoczył z pościeli szybko ubierając na siebie bokserki i ciasne spodnie. W tym samym czasie skończyłem zakładać moją koszulkę, po czym razem z Harrym zeszliśmy po schodach do naszego salonu.
- Kurwa, mamy 10 minut na dostanie się do studia. - powtórzył Harry zakończając połączenie telefoniczne, a następnie rzucił IPhonem na kanapę. W przeciągu 2 minut wychodziliśmy ubrani z mieszkania i wsiedliśmy do mojego samochodu. Była godzina 7:50, a przymiarki strojów miały być za 10 minut. Do studia trafiliśmy o 7:55, a same jechanie windą zajęło nam 5 minut. W końcu zdyszani weszliśmy przez drzwi równo o 8:00.
- W końcu. Paul zaraz tu będzie, więc macie szczęście, że dostaliście się przed nim. - powiedział Zayn witając nas.




- Nigdy więcej. - powiedział Harry, obejmując mnie, a raczej opierając się na mnie. Przymiarki wykończyły nas niesamowicie,  Po chwili kilka umięśnionych facetów wyprowadziło nas przez korytarz pełniąc funkcję ochroniarzy. Byliśmy jeszcze daleko od wyjścia, co nie zmieniało faktu, że każdy, dosłownie KAŻDY mógł zrobić zdjęcie mnie i Harry'emu. Dlatego nie złapałem go za rękę, choć bardzo tego pragnąłem, pragnąłem poczuć jego długie palce oplatające moją dłoń i przysyłające niesamowite ciepło, za którym tak tęskniłem.
Musiałem wyrzucić z głowy wszystkie rzeczy dotyczące Harry'ego i z bólem przyjąć na twarzy fałszywy uśmiech.
- They don't know about us. Not for long. - szepnął Harry i ostatni raz pocałował lekko moją głowę, po czym złapał moją dłoń na ułamek sekundy i odszedł od mojego boku. Z trudem powstrzymałem łzy patrząc na niego, ze spuszczoną głową, ciężko oddychającego z przekrwionymi oczami. Ból. To było to, co każdego dnia zauważałem w jego oczach i ruchach. U niego jednak nie było widać tego fałszywego uśmiechu, bo u niego każdy był powalający, czarując i najpiękniejszy na świecie.
 Po długich oczekiwaniach, aż ochroniarze zrobią ''tunel'' miedzy wszystkimi fankami wsiedliśmy do samochodu. Harry w ostatniej chwili wcisnął się obok mnie i objął moje ramię. Oblałem się rumieńcem, lecz chwilę potem wtuliłem się w jego ramię i zamknąłem oczy.
- Kocham cie. - mruknął Harry jeżdżąc wargami po mojej szyi. Chłopakom nie przeszkadzała nadmierna bliskość, bo wiedzieli, że to wszystko nas męczy i potrzebujemy siebie nawzajem.
- Ja ciebie też. - szepnąłem i pocałowałem chłopaka w usta. Ujął moją twarz i przycisnął do siebie mocniej, a serce zaczęło kołatać w mojej piersi. Zanim jednak zaczęło się dziać cokolwiek auto zatrzymało się gwałtownie, a ręce Harry'ego opuściły moje policzka.
- Jesteśmy. - powiedział Liam i opuścił pojazd, po czym pomógł Harry'emu wyjść, a następnie mój chłopak pomógł mi. Podał mi rękę, po czym splótł nasze palce razem i całkowicie zapomniał o Bożym świecie. Kilka fleszy rozbłysło przed naszymi oczami, a my od razu rozdzieliliśmy się. Cholera, jebani paparazzi.
- Co robiliście razem w samochodzie? Czyli Larry Stylinson jest prawdziwy? - na ostatnie pytanie miałem ochotę odpowiedzieć, ale wiedziałem, że nie mogłem tak po prostu zrujnować nam kariery mówiąc jedno, głupie ''tak''. Musiałem być silny.
Bez słowa ruszyłem w stronę domu i napotykając spojrzenie Harry'ego w oknie wszedłem przez drzwi z trudem upychając za nimi natarczywych ludzi. Oparłem się na drzwiach upuszczając głowę na dół i ciężko oddychając. 
- Kurwa mać, jebani paparazzi! - warknął Harry, a ja wzdrygnąłem się na dźwięk jego ostrego tonu. Schowałem twarz w dłonie i zacząłem płakać. Łzy zaczęły lecieć strumykiem na moich polikach, a rękawy swetra stawały się wilgotne.
- Cholera, przepraszam. - młodszy złapał się za włosy i podleciał do mnie, zamykając mnie w swoich ramionach. Podniósł moją sylwetkę do góry i przycisnął swoją rękę do tyłu mojej głowy, zmuszając mnie tym samym do przytulenia się do niego.
- Ja już nie wytrzymam. Chcę być wolny, Hazz! - szlochałem i drżałem w jego objęciach.
Znowu poddałem się, zamiast trwać z nim w walce.


--------------------------------------------------------------------------
Jest! Znów dwa dni po czasie, ale jest! Za jakiekolwiek błędy przepraszam :)))
 

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział pierwszy: ''Nie możecie siedzieć obok siebie''.

*Jeśli to czytasz, prosze skomentuj. A jeśli masz zamiar to olać to dziękuję, tam są drzwi*


 Ja i  Harry długo czekaliśmy na znak, kiedy mamy wejść na salę. Serce biło mi nienaturalnie szybko, ale nie zwracałem na to uwagi. Zamiast tego mocno trzymałem Harry'ego się za ręke i patrzyłem mu w oczy, które wyrażały całą miłość. Wywiad zbliżał się wielkimi krokami, a był tym najważniejszym wywiadem. Wreszcie mogłem usiąść obok Harry'ego i to było dla mnie najważniejsze. Mogłem z większą łatwością spojrzeć w jego błyszczące, szmaragdowe oczy, świecące blaskiem, miłością i energią. Mogłem objąć go swoim ramieniem, a ten mógł przysunąć się bliżej. Mogliśmy stykać się kolanami i barkami wywołując dreszcze na swoim ciele. Wszystko jednak zostało przerwane, gdy Vivienne kazała Liamowi usiąść między mnie i Harry'ego.
- Przepraszam, stary. - szepnął Payne nachylając się nad moim uchem. Ułożyłem usta w cienką linię i poklepałem przyjaciela po ramieniu.
- W porządku. - odpowiedziałem wpatrując się w czubki swoich butów, które kupił mi Harry. Zamilkłem i usiadłem na kanapie. Łzy cisnęły mi się do oczu, kiedy spojrzałem na swojego chłopaka obok Taylor. Przytulali się i śmiali, choć mogłem zauważyć, że pod tym uśmiechem kryje się ból, który zżerał go od środka. Styles zerknął w moją stronę i poklepał się po lewej piersi*. Uśmiechnąłem się do niego i odwzajemniłem gest, który tak bardzo dla nas znaczył. Vivienne szybko podbiegła do kanapy i nachyliła się nade mną, by szepnąć mi do ucha. Była bowiem asystentką kierownika Modest!Management i jej obowiązkiem było nie doprowadzić do zbliżenia między nami.
- Nie patrz się tak na niego. Nie chcemy mieć problemów. - warknęła i odeszła kręcąc biodrami, które podkreślała szara, obcisła sukienka. Przymknąłem oczy. Zawsze zabraniają mi nawet na niego spojrzeć. Nie wiem dlaczego tak bardzo im to przeszkadza, ale nie mogę się im sprzeciwić, choć kurewsko mnie do tego ciągnie. Ostatnio zmienili nam kontrakt na bardziej ostry, a zasady były jeszcze bardziej podkreślone niż w 3 poprzednich. Nic kurwa nie poradzę, że tak bardzo go kocham. Zawsze, gdy patrzę w jego oczy zakochuję się coraz bardziej.
- Lou, proszę cię. Wytrzymaj jeszcze trochę. - przypomniał mi Zayn. Tak bardzo cieszę się, że Liam, Zayn i Niall nas wspierają. Zawsze są postawieni po naszej stronie i wiem, że co by się nie stało, dalej tak będzie. Harry w ostatniej chwili do nas dołącza, a pod jego ciężarem kanapa się ugina. Spojrzałem w stronę chłopaka, a on poprawił pierścienie na swoich palcach i zmierzwił włosy. Sposób w jaki się układają przy niewielkiej pomocy jego rąk sprawia, że nie zauważam, gdy wpatruję się w niego i oblizuję spierzchnięte wargi. Poczułem łagodne kopnięcie w nogę i zdałem sobie sprawę, że od jakiejś minuty fantazjuję o ustach Harry'ego wokół mojego.....
- Kurwa, Tomlinson. Ogarnij się.
- Jezu, Liam. Nie wytrzymam dłużej. To jest silniejsze ode mnie. - jęknąłem i przytuliłem się do niego jak mały zagubiony chłopiec do swojej mamy. Mimo, że Payne był płci męskiej, był dla nas jak opiekuńcza matka, która się o nas troszczy.
- Spokojnie, niedługo się to skończy. - pocieszył mnie, a ja byłem wdzięczny, że mam takiego przyjaciela.



Harry's POV



- Panie i panowie, One Direction! - wywiad dobiegł końca i po pożegnaniu się z publicznością oraz po wyjściu z budynku, pojechaliśmy do studia. Wszyscy zmęczeni weszli do budynku i zasiedl na białych kanapach, które zostały postawione w małej salce nagraniowej. 
- Macie dzisiaj wolne, jutro o 8:00 tutaj. Dobranoc, chłopaki! - krzyknął za nami Paul i udał się w swoją stronę. Niall zajął się pizzą, którą zamówiliśmy, Zayn zadzwonił do dziewczyny, Liam poszedł się przebrać, a Louis usiadł na kanapie chowając twarz w dłonie.
- Lou. - szepnąłem i przysunąłem się do niego obejmując go ramionami. Wtulił się w moją szyję i cichutko zapłakał. 
- Skarbie, jestem tutaj. Już jestem. - kołysałem się z nim na boki i uspokajałem. 
- Cause this love is only getting stronger, so I don’t want to wait any longer, I just want to tell the world that you’re mine, Lou.... - zanuciłem mu słowa piosenki, którą razem napisaliśmy, zmieniając ostatnie słowo. Wiedziałem, że to bardzo na niego działa.
- Kocham cię, kocham, kocham. - zaczął obsypywać mnie pocałunkami i delikatnie złapał moją twarz w swoje ręce, by dosięgnąć każdej części mojej twarzy. Czuję, jak moje spodnie robią się ciaśniejsze, gdy ociera się o moje krocze, ale zdaję sobie sprawę, że jesteśmy w tym samym pomieszczeniu co Niall i Zayn.
- Potem. - zamruczałem mu do ucha i odsunąłem się od niego.
- Możemy iść do domu? - zapytał się mnie. Mieszkamy razem, więc jest dla nas normalne, że mówimy ''naszego domu''.
- Dobrze, Boo. - zgodziłem się i zabrałem nasze rzeczy, po czym pożegnałem się z chłopakami i razem z Louisem wyszliśmy do mojego auta. Jest 12 w nocy, więc mało kto teraz siedzi pod studiem. W dzień jest normalnością to, że kilkanaście fanek śpi przed budynkiem, by nas zobaczyć. Jest to w pewnym sensie niesamowite, ale i straszne, bo mogą wysiedzieć nawet parę dni.
Gdy dojechaliśmy do naszego mieszkania, wyciągnąłem klucze i otwarłem drzwi, po czym rzuciłem się na Louisa i wpiłem się w jego usta.
- Chodź...do....sypialni.. - jęknął, a ja wziąłem go na ręce i wszedłem po schodach do sypialni, zostawiając rozrzucone płaszcze na ziemi.



* - tym gestem posługują się Harry i Louis podczas niektórych koncertów. Nikt jednak nie wie co to znaczy.



sobota, 10 stycznia 2015

LBA *1*

ASDFGHJKL!!!! Zostałam nominowana do LBA <3 <3 <3
Bardzo dziękuję za nominację http://ff-niallhoran.blogspot.com/ :)))))
Jestem ci bardzo wdzięczna :)))))
Gdyby ktoś nie wiedział: Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Pytania od Dalily:



1. Lato czy zima?
Oczywiście zima :D
 
2. Obraz czy fotografia?
Myślę, że fotografia.
 
3. Twoje marzenia?
By Larry się ujawnił i spotkać One Direction <3
 
4. Kot czy pies?
Pies.
 
5. Jak masz na imię?
Marlena :)))
 
6. Ulubiony cytat?
 ''Wiek to tylko liczba, dojrzałość jest wyborem''.

7. Ulubiony piosenkarz / zespół? 
Oczywiście One Direction i Ed Sheeran :)).
 
8. Ulubiona modelka?
Cara Delevingne
 
9. Co cię skłoniło do założenia bloga?
Od dawna pisałam swoje opowiadanie i chciałam, by ujrzało je więcej osób :).

10. Jak i gdzie spędziłabyś wymarzone wakacje?
Hmmm.... myślę, że Irlandia lub Londyn :D.
 
11. Czy sądzisz, że jesteś osobą tolerancyjną?
Oczywiście :).

Moje pytania: 
 
 
 1. Czym się interesujesz?
2. Od jak dawna piszesz?
3. Tolerujesz ludzi homoseksualnych?
4. Skąd jesteś?
5. Ulubiona piosenka?
6. Brunetka czy blondynka?
7. Vansy czy Conversy?
8. Ulubiony sklep?
9. Co byś zrobiła, gdybyś spotkała swojego idola/idolkę?
10. Myślisz, że jesteś osobą, której można zaufać?
11. Marzenia?
 
 
Blogi, które nominuję:
 
 
  http://crushed-fanfiction.blogspot.com/

http://more-than-famous.blogspot.com/

http://the-undercover-girl-fanfiction.blogspot.com/

http://summer-love-fanfiction.blogspot.com/

http://before-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

http://logout-fanfiction.blogspot.com/

http://harrys-slave-tlumaczenie.blogspot.com/

http://larry-stylinson-bromance-story.blogspot.com/

http://nothing-else-matte-rs.blogspot.com/

Niestety tylko 9 blogów :( nie czytam zbyt dużo.

piątek, 9 stycznia 2015

INFORMACJA

ROZDZIAŁ PIERWSZY POJAWI SIĘ DOPIERO W WEEKEND ZE WZGLĘDU NA SYTUACJĘ W MOIM DOM, KTÓRA UNIEMOŻLIWIA MI PISANIE. PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKO.
xx

piątek, 2 stycznia 2015

Prolog

Gdy zaczynasz rozmyślać nad życiem, które czeka cię w przyszłości, jest ono idealne. Lecz nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to tylko twoje marzenie, a ty jesteś nadal tym nastolatkiem, który zaczął się buntować. Czasami jednak nie dostrzegamy, że mamy wpływ na to, jakie ono może być. Jeśli chcemy, to to osiągniemy, prawda? Niestety dawne kiedyś przysłowie zostało zapomniane przez ludzi, a oni przestali zauważać w życiu jakiekolwiek zalety. Jednak są tacy, którzy mają świadomość, że jest to możliwe. Wiedzą o tym, ale nie maja na to wpływu oraz nie umieją sprawić, by życie stało się piękniejsze. Uważają, że są bezradni, że nie dadzą rady w uniesieniu ciężaru, którym jest walka. Lecz mają nadzieję i powoli dążą do celu. Czasami nawet tego nieświadomi.


Zgłosiłem się do X-Factora. Tak, zrobiłem to. Pozwoliłem spełnić moje marzenia i spróbować swoich sił. Gdy przyszedłem na przesłuchanie byłem zupełnie nieświadomy tego, że kiedy przekroczę próg sceny zacznie się najlepszy okres w moim życiu. Opowiem wam w skrócie.
Przeszedłem do kolejnych etapów i wierzyłem, że mogę nawet wygrać. Do momentu, aż odpadłem. Cała nadzieja prysła jak bańka mydlana, moje marzenia wyparowały. I kiedy właśnie miałem wyjść wyczytano moje nazwisko wraz z czwórką innych chłopaków. Od tego się zaczęło. Simon Cowell stworzył z nas zespół, a my się zaprzyjaźniliśmy. Kolejne występy, które od razu wygrywaliśmy. Wszystko się jednak skończyło pewnego wieczoru. Był to finał. Po długich przygotowaniach, stresach oraz występach miały byc ogłoszone wyniki. Wszyscy zebrali się na widowni, jurorzy wyszli ze swoimi uczestnikami.Reszty nie muszę mówić.
Przegraliśmy, ale podpisaliśmy kontrakt i mamy za sobą 4 trasy oraz 4 albumy, miliony fanek i pełno nagród. Czemu więc czasami myślę, że cofnąłbym czas?


-----------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na prolog mojego opowiadania!
Proszę, jeśli przeczytasz, skomentuj.

czwartek, 1 stycznia 2015

MÓJ BLOG

HEJ!
WITAM WAS NA MOIM NOWYM BLOGU. STWORZYŁAM TEGO BLOGA, BO CHCIAŁAM PODZIELIĆ SIĘ Z WAMI MOIM OPOWIADANIEM. NASZŁA MNIE TAKA WENA, ŻE AŻ NIE MOGŁAM NIE SPRÓBOWAĆ! ;)
MOJE OPOWIADANIE BĘDZIE TYPEM FANFICTION CZYLI FIKCYJNE OPOWIADANIE Z UDZIAŁEM RÓŻNYCH GWIAZD JAK NP. ONE DIRECTION.
MOJE OPOWIADANIE BĘDZIE WŁAŚNIE O TYM ZESPOLE. ALE NIE DO KOŃCA O NIM SAMYM. OPOWIADANIE TO NAWIĄZYWAĆ BĘDZIE DO ROMANSU HARRY'EGO I LOUISA, WOKALISTÓW Z ZESPOŁU. JEŚLI JESZCZE NIE WIECE, JEST TO JAK NA RAZIE NAJBARDZIEJ PRZYPUSZCZALNY ROMANS W ONE DIRECTION.
JAK WYŻEJ WSPOMNIAŁAM BĘDZIE TO FF (skrót od słowa fanfiction :) ) O LARRYM. LARRY TO POŁĄCZENIE IMION HARRY'EGO I LOUISA.
BĘDZIE WIĘC TO O ZWIĄZKU DWÓCH HOMOSEKSUALISTÓW, KTÓRZY MUSZĄ UKRYWAĆ SWÓJ ZWIĄZEK PRZED ZARZĄDEM MODESTU, ICH PRZYJACIELE Z ZESPOŁU WSPIERAJĄ ICH CAŁYM SERCEM I POMAGAJĄ UTRZYMAĆ PARĘ CHŁOPAKÓW W TAJEMNICY, LECZ NIEDŁUGO PO TYM SPRAWA WYCHODZI NA JAW. MŁODZI MĘŻCZYŹNI MAJĄ ZAKAZ STANIA OBOK SIEBIE, PRZYTULANIA SIĘ, ROZMAWIANIA, CZY TEŻ WYCHODZENIA GDZIEŚ RAZEM. BARDZO ICH TO BOLI I SĄ NA SKRAJU ZAŁAMANIA. JEDNAK WBREW REGUŁOM SPOTYKAJĄ SIĘ I NADAL SĄ W, NIESTETY UKRYWANYM, ZWIĄZKU. BO PRZECIEŻ ZASADY SĄ PO TO, ŻEBY JE ŁAMAĆ, PRAWDA?
ALE CZY TO BYŁO BEZPIECZNE? 

ZAPRASZAM NA OPOWIADANIE, KTÓRE UJAWNI PRAWDZIWE OBLICZE MODESTU I OPOWIE WSZYSTKIM JAK NAPRAWDĘ WYGLĄDA ŻYCIE LARRY'EGO W TAJEMNICY PRZED CAŁYM ŚWIATEM.

OSTRZEŻENIA: 
Opowiadanie będzie zawierać sceny 18+, wulgaryzmy, agresję oraz miłość homoseksualną oraz heteroseksualną!

NIE HEJTUJ MOJEJ TWÓRCZOŚCI, TYLKO JEŚLI NIE PODOBA CI SIĘ OPOWIADANIE, WYJDŹ Z BLOGA!
DZIĘKUJĘ, ŻE PRZECZYTAŁEŚ I MAM NADZIEJĘ, ŻE ZOSTANIESZ ZE MNĄ DŁUŻEJ ;)

Szablon by S1K